5 lat temu zmarł tata jej ojca to
nim wstrząsnęło i właśnie wtedy zaczął zaglądać do butelki. Wcześniej też to robił, ale było to tylko czasami, gdy przyjeżdżali goście. Bywał wtedy naprawdę
agresywny. Zwłaszcza kiedy zostawali sami w domu. Mogłoby się wydawać, że to
nic wielkiego bo on tylko krzyczy, ale dla Róży nie był to zwykły krzyk. Żyła w
poglądzie, że gdy człowiek jest pijany wtedy mówi prawdę. A ta prawda, która wykrzykiwał była miażdżąca. W poniedziałek już nic nie pamiętał. Miał tylko
kaca. A w głowie Róży zostawały słowa, gesty i wyraz twarzy, gdy to mówił… Sama
świadomość tego, że jest pijany wprawiała ją w odrętwienie i przerażenie. Bywał
też zabawny albo bardzo melancholijny. Mówił, że kocha mamę, ze jest szczęśliwy
bo je ma, ale nawet takie słowa sprawiały, że w oczach Róży pojawiały się łzy.
Sama nie wie czym jest to spowodowane, ale tkwi to w niej, gdzieś bardzo głęboko albo jest zbyt oczywiste by
ktoś to zauważył, nawet ona sama. Dlatego, gdy nadchodzi weekend jest bardzo poukładana. Wykonuje wszystkie swoje obowiązki, pomaga mamie, a gdy wieczorem
ma się zjawić udaje się do swojego pokoju by odciąć się od całej sceny, której
czasami udaje się uniknąć. Woli zachować pozorny spokój , by mama nie widziała
jej łez, by znowu nie usłyszeć „Czego płaczesz? Pokrzyczy, pokrzyczy i
przestanie”. Zawsze słyszała to zdanie wypowiadane przez nią, gdy widziała ją w takiej sytuacji. To był dodatkowy dla
Róży cios. Nie umiała radzić sobie z pijaństwem ojca, nie miała komu o tym
powiedzieć. Nie chciała wzbudzać w ludziach litości. To nie ich problem, że
jest słaba.
- Nigdy więcej mnie nie uderzysz..!!!
Miała wtedy chyba 4 czy 5 lat.. Mgliście pamiętała dzień, kiedy ojciec uderzył matkę. Wiedziała, że poszła do niej i powiedziała, że już się spakowała. Jednak nigdzie nie wyjechały, zostały w domu. A od tamtego dnia nigdy jego ręka już się nie podniosła w geście uderzenia.
Nie wiedziała czy to wydarzyło się naprawdę, czy może to tylko jej się śniło. Nie miała tej pewności, ale nigdy potem nie widziała by ją uderzył.
Ukrycie faktu zachowania ojca nie było trudne, ponieważ zachowywał się tak tylko w domu.
- Nigdy więcej mnie nie uderzysz..!!!
Miała wtedy chyba 4 czy 5 lat.. Mgliście pamiętała dzień, kiedy ojciec uderzył matkę. Wiedziała, że poszła do niej i powiedziała, że już się spakowała. Jednak nigdzie nie wyjechały, zostały w domu. A od tamtego dnia nigdy jego ręka już się nie podniosła w geście uderzenia.
Nie wiedziała czy to wydarzyło się naprawdę, czy może to tylko jej się śniło. Nie miała tej pewności, ale nigdy potem nie widziała by ją uderzył.
Ukrycie faktu zachowania ojca nie było trudne, ponieważ zachowywał się tak tylko w domu.
Kiedy nadchodził piątek starała się nie wracać do domu.
Rodzice Róży i Ani znali się doskonale, więc nie było problemu z tym by jedna
nocowała u drugiej. Zazwyczaj to Róża spała u Ani.. Gdy tylko nadchodzi weekend
pyta mamę czy może zostać właśnie u Ani. Często się udaje, ale nie zawsze… Są
te weekendy kiedy wraca do domu, gdy znowu słyszy krzyk… krzyk i groźby... Miała
tego dość, nie potrafiła tego wytrzymać.. Teraz miała chociaż Bartka, ale szczęście, które od niego dostawała nie było wystarczające do załagodzenia tej
dziury w sercu, która utworzyła się przez te wszystkie lata. Jej dusza nie była
już cała, serce nie to samo. Była szczęśliwa, ale jednak nie potrafił odciąć
się od ciemności kłębiącej się gdzieś tam w niej… Powróciły zawroty głowy. I faktyczna ciemność pojawiła się
przed oczami. Nie wiedziała czym jest to spowodowane, ale często zdarzały się
jej momenty, kiedy robiło jej się słabo. Stawała się blada i niewyraźna, ale z
czasem to mijało i nie wracało.. Miała tak od pół roku. Tydzień temu mama
zabrała ją na badania krwi i inne podstawowe zabiegi. Wyniki miały przyjść
pocztą.. bała się co może z tego wyjść.. Nigdy poważnie nie chorowała, pod tym
względem była dzieckiem szczęścia, Jednak miała pewne obawy co do wyników,
czuła, że tym razem nic nie będzie w porządku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz