11 (Daniel)
Uwielbiam
po prostu tę dziewczynę. Wszystko co dotyczy innych wydaje jej się być takie
proste i nie skomplikowane. Wydaje się jej, że może załatwić wszystko. A to co
sobie postanowi od razu stara się wykonać. Szkoda tylko, że jeśli chodzi o
siebie to nie zauważa swoich wielu zalet. Źle siebie ocenia.
Jak powiedziała tak zrobiła i w przeciągu półgodziny byliśmy już u moich
rodziców. Obserwowałem Róże wręcz z dumą, gdy wykładała rodzicom, żeby
zastanowili się jeszcze nad wyjazdem. Zaczęła mówić o harmonii i spokoju jakie
tu osiągnęli, nie tylko oni, ale również ja. Zaczęła ich pytać czego tak
naprawdę poszukują, przeprowadzając się z miejsca na miejsce. Czy podążają za
pieniędzmi, czy chcą znaleźć miejsce, w którym czują się jak w domu… więc
dlaczego znajdując je chcą wyjeżdżać i nie wrócić tu, gdzie jest teraz ich
miejsce na ziemi. „Tu znaleźli państwo to czego nigdzie indziej nie doznali
oraz państwa syn nie znalazł. Niech się państwo jeszcze zastanowią”
- Robiliśmy to przez cały czas. I doszliśmy do tych samych wniosków co Ty, Różo.
- Naprawdę?
- Tak i dlatego postanowiliśmy tu zostać. A tata Daniela już odrzucił
propozycje i postanowił zostać na obecnym stanowisku.
- TAAAK!!! TAK!!!- mamo, tato kocham was.. normalnie dziękuję!!! - Róża zamknij usta bo Ci mucha do nich wpadnie…
- HAHAH… Bardzo śmieszne Daniel…
- Wiem, wiem- i wypiął język w jej kierunku- ale jestem prze szczęśliwy.
- Tak jak i my synku.
- Skoro tak to ja już będę się zbierać, a Ty i Ania nadróbcie stracony tydzień,
do widzenia państwu- przytuliła oniemiała i szczęśliwą przyjaciółkę i Daniela,
który skakał wręcz pod sufit, udała się w kierunku drzwi znowu mając mroczki
przed oczami, ale nie dała tego po sobie
poznać. Nie chciała burzyć teraz ich szczęści swoim samopoczuciem i złymi
przeczuciami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz