sobota, 20 września 2014

5

Jak zwykle w Dzień Kobiet przed pierwszą lekcją chłopcy zamknęli się w klasie i rozkładali prezenty na ławkach przy, których siedziały dziewczyny. Daniel i Bartek nie siedzieli już razem tylko z Anią i Różą. Tak już zostało, więc każdy z nich do prezentu, który dostają wszystkie dorzucili te, które okazywały ich uczucia. Zadzwonił dzwonek i do klasy weszły dziewczyny, a po chwili pan Marcin, z którym mieli godzinę wychowawczą  jak i w-f. Wychowawca złożył dziewczynom życzenia, po których zajęły się oglądaniem skromnych prezentów. Już na początku wydało się dziwne innym dziewczynom, że na ławce Ani stoi dosyć duża ładna czerwona torebka, a na ich ławkach czegoś takiego nie było. Sama zainteresowana, gdy tylko zobaczyła pakunek wiedziała, że jest od kogoś na kim jej bardzo zależało. I nie pomyliła się, bo gdy otworzyła torebkę zobaczyła prześliczną, czerwoną poduszkę w  kształcie serca z wyszytym  wyznaniem miłosnym, a na dodatek ten miły szept do ucha, który przyprawił ją o przyjemne dreszcze „Niech Ci o mnie przypomina przy zasypianiu i rannej pobudce”. J  Widziała jak się czerwieni i uśmiecha do niego. Uwielbiał jej uśmiech był wręcz idealny, wszystko co sprawiało, że się uśmiechała było tego warte. Nie ważne co i kto, ale to, że mógł widzieć jej uśmiechniętą twarz było dla niego największym szczęściem.
Bartek wstrzymał oddech, gdy Róża zaglądała do torebki i mogłabym przysiąc, że jego serce stanęło, gdy czytała liścik. Nie wiedział jak odczytać wyraz jej twarzy po przeczytaniu tych słów. Nie wiem może wyrażało zdziwienie albo smutek. Bartek nie wiedział jak zinterpretować reakcję Róży, więc po prostu dyskretnie obserwował, a gdy dziewczyna otworzyła pudełko  uśmiechając i rumieniąc się jego serce zaczęło bić szybciej, bicie zamieniło się w galop, gdy włożyła bransoletkę na rękę i poprosiła go by ścisnął wiązania tego symbolicznego wyznania. Rózia się do niego nie odezwała, nie wiedział co zrobić, czy zapytać ją co  o tym myśli, czy może milczeć… Miał kompletny mętlik w głowie, gdy zobaczył, że Róża wyjmuje telefon. Zupełnie nie wiedział co ma myśleć do momentu, w którym poczuł na nodze znajomą wibrację. Wyjął, więc telefon i zobaczył, że ma jedną nieprzeczytaną wiadomość od Róża <3, nie mógł się powstrzymać by nie zapisać jej numeru z czymś, z czymkolwiek. Samo imię mu nie wystarczało. Otworzył wiadomość i zobaczył następujące słowa: „Jeśli mam być szczera… To marzyłam od dawna by usłyszeć albo przeczytać tego typu czy też w innej formie to co mi przekazałeś. Marzyłam o tym, żebyś czuł do mnie to samo co ja do Ciebie. Też nie jesteś mi obojętny”.
Ten jeden SMS  sprawił, że czuł się najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Spojrzał na Różę, która się do niego uśmiechnęła. Chwyciła ją za dłoń delikatnie ściskając i pochylił się do niej by wyszeptać do ucha „Chciałabyś być moją dziewczyną?”
w odpowiedzi wyszeptała mu „Marzyłam o tym.” Dawno ukrywane uczucie wypełzło na wierzch i  sprawiło wiele szczęścia i dobrego sprawiając, że ta chwila był magiczna oraz Róża przestała myśleć o otaczającym ją źle i w końcu poczuła się prawdziwe szczęśliwa.
                                                                                

Dzień był świetny. Spędzili razem cały dzien. Bartek też nie miał złego dnia. Okazało się, że Róża czuje do niego to samo co on do niej, więc oboje zaliczyli dzień do udanych. Wrócił do domu około 16 został jeszcze chwilę z Różą. Nigdy nie przypuszczał, że będzie kiedykolwiek tak szczęśliwy. W każdej szkole, w której lądował czuł się obco, nie miał problemu z nawiązywaniem znajomości z nowymi ludźmi, ale w każdej z 7 szkół, w których był nie czuł tak przyjaznej atmosfery, kontakt z innymi był taki jakby go nie było. Nie przywiązywał się do ludzi. Byli dla niego obcy. Tu w Zbójnej poczuł się w końcu jakby był u siebie. W końcu znalazł prawdziwego przyjaciela i dziewczynę. Gdy rozmawiał z Bartkiem czuł się jakby znali się całe życie. Byli strasznie podobni pod względem charakteru. A Ania jest jego skarbem, jest najlepszym co spotkało go w ciągu całego życia. Przy nikim innym się tak nie czuł… Nie mógł uwierzyć w szczęście jakie go spotkało. Rozmyślał o tym cały wieczór. O Ani, Bartku i Róży, z którą tez całkiem nieźle się dogadywał i była mu bliską osobą. To wszystko  wydaje się być tak piękne, że aż niemożliwe. Nigdy nie odnalazł prawdziwego szczęścia w żadnym miejscu, Nigdzie nie czuł się  tak jak w domu. Dopiero tutaj.. Co w sobie ma to miejsce…? Co sprawia, że jest takie niezwykłe? „Nie wiem co bym zrobiła, gdybym musiał to wszystko zostawić… nawet nie chce o tym myśleć”
-Cześć mamo.
- Cześć kochanie, jak było w szkole?
-Świetnie, wszystko się udało, poszło zgodnie z planem. J a propo planów to kochana mamo wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet- przytulił ją i wręczył czekoladki, które schował przed bystrym okiem swojej rodzicielki. Doskonale ją znał. Wiele ze sobą rozmawiali. Wiedział jakie są jej ulubione kwiaty i czekoladki, które uwielbiała dostawać. Zna o niej wiele historii, które SA mniej lub bardziej zabawne. Mama kiedyś opowiadała mu jak, gdy miała 19 lat wracała wieczorem do domu, była u jakiejś koleżanki , a że wieczór był ciepły, a na niebie pełno gwiazd postanowiła wracać ostatni kawałek pieszo. Szła tak jak często się jej zdarzało przez park nucąc sobie pod nosem „Ona jest ze snów…” w jej czasach jeszcze nie było czegoś takiego jak Mp3, tak więc wracała przez park, w którym często bywała. Był dla niej takim magicznym miejscem i znajdował się zaledwie 500m od jej domu, od tego dni wiedziała już, że nie odwiedzi parku po zmroku. Będąc już można by powiedzieć wyjściu zaczepiło ją dwóch nieznajomych  mężczyzn. Nie zwracała na nich uwagi. Zlekceważyła ich i nie odpowiedziała, chciała iść dalej i bezpiecznie wrócić do domu. Jednak tak się nie stało. Wysoki ciemny brunet chwycił ją za dłoń i powiedział, że gdy ktoś grzecznie mówi Ci cześć to wypadało by odpowiedzieć. Przeszły ją dreszcze przerażenia  w pobliżu nie było nikogo, a ten typ, podobnie jak jego kolega był pod wpływem alkoholu. Wolała się z nimi nie kłócić i po prostu odpowiedziała cześć.
-No widzisz ślicznotko, od razu jesteś milsza- brunet powiedział to i uśmiechnął się dwuznacznie.
- Może masz ochotę sobie łyknąć, co?- te słowa padły z ust niższego chłopaka, który miał krótkie blond włosy i miał na sobie dres co dodawało mu takiej odrażającej nuty.
-Nie dziękuję, nie pije.
-A widzisz, a może powinnaś zacząć, co? W końcu nie jesteś już dzieckiem. Możesz robić wiele różnych rzeczy- mówiąc te słowa dotykał jej delikatnej twarzy, na której malowało się czyste przerażenie i chęć ucieczki, która niestety była niemożliwa.
-Tak , może nie jestem małą dziewczynką, ale powinnam być już w domu, więc będę szła…
-Jest jeszcze wcześnie, zostań z nami jeszcze. –Była w pułapce, nie miała gdzie uciekać, nie miała jak uciekać. Nie wiedząc jakim cudem znalazła się przy betonowym murze, który odgradzał część parku od prywatnej posesji. Obstawili ją z obu stron. Mogłaby zacząć krzyczeć, ale na niewiele by się to zdało…
-Mówił Ci ktoś, że jesteś naprawdę seksowna?
-Nie jeszcze mi się to nie zdarzyło.
-O, więc jestem pierwszy- i znowu ten obleśny dwuznaczny uśmiech- Może mi jakoś podziękujesz?...
-Dziękuję, ale teraz muszę już wracać. Rodzice będą się martwic.
Nie będą-  chwycił ją za ręce i przyciągnął do muru w momencie, w którym chciała odejść. Trzymał ją mocno i patrzył z żądzą, której nigdy nie widziała. Miała skrępowane przez niego dłonie. Trzymał je mocno nad jej głową, a druga ręką, zaczął wodzić po jej talii. Przerażało ją to, zaczęła wołać, krzyczeć, by ktoś jej pomógł, ale szybko została uciszona przez kolegę tego niskiego blondyna, który wepchnął jej jakąś szmatę do ust. Nie mogła krzyczeć, nie mogła się ruszyć, czuła napierające na nią ciało tego ciemnego bruneta, czuła zachłanne pocałunki na twarzy, szui i ramionach (jakby tym chciał sprawić by było to dla niej przyjemniejsze, była już z chłopakiem w intymnej sytuacji, Lae było to dobrowolne i bardzo przyjemne, ale nie robiła tego wbrew sobie jak teraz). Jego kolega zaczął ją obmacywać, zdejmować  ubranie. Wszystko robili bardzo metodycznie, powoli , jakby nie chcieli by po ich czynie zostały jakieś ślady, jakby nie było to ich pierwsze takie posunięcie. Ta mieszanka gwałtowności, a z drugiej strony delikatności sprawiało, z przerażenie brało w niej górę. Chciała zemdleć, by nie czuć nic, nie czuć siły jaka napierała na jej ręce, nie czuć jak ktoś ja rozbiera i całuje, chciała by to wszystko się skończyło, chciała już nic nie czuć, a najlepiej umrzeć. I nagle uświadomiła sobie, że to wszystko zniknęło. Nie ma rąk napastników na jej ciele, nie ma szmaty w ustach. Przednią leżało jej dwóch oprawców, jej bluzka i stanik, a spodnie znajdowały się na połowie ud.
-Załóż to..- chwyciła swoje rzeczy, ale nie była w szoku, nie potrafiła zrobić czegoś, co potrafi nawet  czteroletnie dziecko.
-Może Ci pomogę?- i ktoś kogo nie znała i nie potrafiła zlokalizować miejsca, w którym stoi włożył jej bluzkę, a ona automatycznie wciągnęła spodnie. Czuła się jak  w transie. Nie pamięta jak to się stało, że wróciła do domu, znalazła się w  swoim łóżku, wzięła prysznic. Pamiętała tylko mamę, która  ją przytula i mówi „Będzie dobrze…” oraz te oczy… Czarne oczy, pełne smutku i współczucia. Te niesamowicie inne oczy….
Nic więcej z tego co potem się działo nie zostało jej w pamięci. Obudziła się rano koło 10 musiała chyba dostać jakieś proszki nasenne. Najwidoczniej skuteczne…
Przez chwilę nie wiedziała gdzie jest i co się stało, ale niestety tylko przez chwilę. W ułamku sekundy, w którym uświadomiła sobie, ż jest w swoim łóżku powróciły do niej obrazy, których nie chciała już nigdy pamiętać. Przyszły jej do głowy szczegóły, których wczoraj nie była świadoma.
-Już nie śpisz kochanie? Jak się czujesz?
-Mamo wiesz co się wczoraj stało?
-Niestety wiem kochanie., chodź do mnie. Najważniejsze, że… i zjawił się ten chłopak, który przyprowadził Cie do domu.
-Mamo jaki chłopak?
Przyjechał do Grąd niedawno. Jakieś 3 dni temu, ma tu dziadków, ale nie widzieli się od 6 lat, czyli momentu, w którym tu zamieszkali.
-On mnie uratował. Ten chłopak. Gdyby nie on… To Mo.. mogło… mogłoby się…
-Wiem, wiem skarbie. Nie myśl już o tym.- Dawno już nie przytulała tak swojej córki.
-Chciała bym się z nim spotkać…

To było chyba najlepsze co spotkało mamę Daniela.  Żadna dziewczyna nie chciałaby znaleźć w takiej sytuacji, ale każda chciałaby znaleźć swojego księcia z bajki. W ten sposób ona znalazła swojego.

  Daniel i jego mama mówili sobie wszystko, więc nie trudno mu było zorientować się, że cos jest nie tak. Mama czymś się martwiła, a nigdy nie lubił, gdy tak było. Bo stawała się milcząca, zamyślona, czyli kompletnie różna od kobiety, którą była na co dzień. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz