sobota, 20 września 2014

3

         -Sobotnia impreza była fantastyczna!
         -Tak, wiem, wiem. Cały wieczór spędziłaś z Danielem, więc nic dziwnego. 
         -Róziu skąd u Ciebie ten oschły ton? Widziałam jak tańczyłaś  z Bartkiem. 
         -Tak? No i co z tego? Tylko tańczyliśmy, no i trochę rozmawialiśmy… Dla niego to na pewno nic nie                     znaczy, chciał po prostu być miły… Zresztą nieważne… Opowiadaj jak to było z Tyn Danielem…
         Podczas gdy Ania poddała się radosnej paplaninie na temat jak cudowny jest Daniel, Rózia myślała o                    Bartku, o tym jaki był miły i jak świetnie się z nim bawiła. Wiedziała, że jest zabawny i w ogóle, ale nie                    przypuszczała, że aż tak. Ten wieczór sprawił, że pokochała go jeszcze bardziej, ale była pewna, że z jego              strony to nie było to samo.
        -Rózia! Rózia! Dzwonek! Ty mnie w ogóle nie słuchasz. Chodź bo się spóźnimy na pierwszą lekcję.              
         - Co? Och.. Tak, przepraszam, zamyśliłam się. 
         -Tak? A ja chyba nawet wiem o kim!- Rózia spiorunowała ją wzrokiem.
         -Chodź już.- jednocześnie się uśmiechając.
           Pierwszą osobą, która zauważyła Ania zbliżając się do klasy był Daniel, który rozmawiał z Bartkiem.            Była             wręcz święcie przekonana, że gdy tylko ją zauważył szczerze się uśmiechnął, a miała               także przeczucie, które           rzadko kiedy ją zawodziło, ze Bartek zrobił dokładnie to samo w kierunku           Róży.               
        -Cześć chłopaki!- powiedziała Ania uśmiechając się zalotnie do Daniela. 
        -Cześć!- odpowiedzieli jednocześnie.
        -Wiesz co?
        -Nie, nie wiem. O co chodzi?
        -Tak się składa, że ty Aniu siedzisz dziś zemną. 
        -Ja? Z tobą, to chyba jakaś pomyłka ja siedzę z Rózią.
        -Nie dzisiaj. Dziś siedzisz zemną, a Róża nie będzie sama. Baretek z nią usiądzie.
        -I co nie mamy tu nic do gadania?
        -Nie!- znowu jednogłośni, szczerzyli się do dziewcząt, których serca zaczęły bić o wiele szybciej niż                        powinny…
        -No skoro tak, to trudno- o dziwo powiedziała Róża- chyba nie będziesz się z nimi kłócić?
        -no nie- zdziwiona zachowaniem koleżanki weszła do klasy siadając z Danielem. Stan ten szybko ją                opuścił i             to na tyle szybko, by zauważyła jak Bartek uśmiecha się do Róży, która uroczo się              rumieni.
          Całą lekcję Ania nie mogła się skupić. Bliskość Daniela to, że niby przypadkiem dotykał jej ramienia               albo               trącał kolanem było niby głupie, ale nie dla niej. To było niezwykłe. Zupełnie nie w                   iedziała jak Rózia sobie z          tym radzi chociaż widziała jej rumieńce przy każdym najmniejszym                 zbliżeniu się Bartka lub gdy raz na jakiś               czas szeptał jej coś do ucha. Obserwowanie Rózi w             takiej            sytuacji było czymś nadzwyczajnym, rzadko                 kiedy na jej twarzy widziała tyle           pozytywnych emocji. Wiedziała jak bardzo podoba się jej Bartek i to od               dobrych 3 lat, ale               bała się zrobić z tym cokolwiek. Nie wiedziała tylko czy Bartek czuje do niej to samo co             on do           niego. Nie chciała by jej najlepsza przyjaciółka cierpiała przez chłopaka, sam dobrze wiedziała jak                   jest to trudne, nie chciała by i on czegoś takiego doświadczyła, chociaż może powinna… Czy nie                   każdy                 musi przez to przejść?
           To co zrobił  Daniel całkowicie wybiło z głowy Ani myśli o Róży i jej zauroczeniu. Wystarczył jeden              gest               Daniela, by zapomniała o wszystkim i o wszystkich. Na początku trzymał jej dłoń w                swojej, w następnej                 minucie przysunął karteczkę, na której było napisane „Może dasz mi              wreszcie swój numer? Od zmysłów               odchodzę, gdy nie wiem co u Ciebie się dzieje kiedy                 Cię nie widzę..”                          
           Pierwsze zdanie świadczyło o jego luzactwie i tej jego pewności siebie, która uwielbiała. A drugie                           przypominało jej takiego bezradnego chłopczyka, który zagubiony i nie wiedzący co zrobić                  szuka jakiejś               ścieżki, którą może iść. Cóż, więc miała zrobić. Wzięła karteczkę i na                        odwrocie napisała tak dobrze zanany           jej numer telefonu z dopiskiem „Zapamiętaj i zniszcz                    dowody J

         -Nie uwierzysz co się stało!
         -Co, no co?
        Daniel poprosił mnie o mój numer. Rozumiesz?  I jeszcze napisał, że wariuje, gdy nie wie co się zemną            dzieje           po szkole. Rany to niesamowite. To musi  cos znaczyć. On cos do mnie czuje. Nie                    sądzisz? … Nie no na              pewno coś czuje.- Ania odpowiedziała samej sobie nawet nie dając                dojść do słowa Róży. Była tak                         pochłonięta tą swoja radosną paplanina, że nawet nie               zauważył, iż przyjaciółka chciała z nią porozmawiać z             nią o Bartku. O tym jak czuje się przy            Bartku. jak wydaje jej się, że on czuje się podobnie. Chciałaby jej               najlepsza przyjaciółka na              chwilę skupiła się na niej i na tym, że Bartek również zapytał ją o jej numer, ale nie           pisząc na                kartce tylko patrząc głęboko w oczy podczas ich ostatniego tańca. Była tak skamieniała, że nie                       wiedziała co powiedzieć i zdążyła tylko wykrztusić „Za.. Zastanowię się”. A, gdy dziś siedzieli razem w                   ławce wyszeptał jej do ucha to samo pytanie, ale tym razem odpowiedzią był już wcześniej               starannie                       wypisany na  kartce jej numer, który umieściła na niej tuz po powrocie z                dyskoteki. Całą niedzielę                         zastanawiała się jak mu go wręczy. Nie wierząc  w swoje                  szczęście wręczyła mu go na pierwszej lekcji tego           dnia. Ale nie miała komu tego powiedzieć.          Nie mogła bo  Ania była zbyt szczęśliwa, by myśleć o czym                    innym, więc Róż nic nie               mówiąc skupiła się na szczęściu przyjaciółki, jednocześnie przeżywając swoje                     własne. Ale  nie   dzieląc się nim z nikim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz