Jak zwykle w Dzień Kobiet przed
pierwszą lekcją chłopcy zamknęli się w klasie i rozkładali prezenty na ławkach
przy, których siedziały dziewczyny. Daniel i Bartek nie siedzieli już razem
tylko z Anią i Różą. Tak już zostało, więc każdy z nich do prezentu, który
dostają wszystkie dorzucili te, które okazywały ich uczucia. Zadzwonił dzwonek
i do klasy weszły dziewczyny, a po chwili pan Marcin, z którym mieli godzinę
wychowawczą jak i w-f. Wychowawca złożył
dziewczynom życzenia, po których zajęły się oglądaniem skromnych prezentów. Już
na początku wydało się dziwne innym dziewczynom, że na ławce Ani stoi dosyć
duża ładna czerwona torebka, a na ich ławkach czegoś takiego nie było. Sama
zainteresowana, gdy tylko zobaczyła pakunek wiedziała, że jest od kogoś na kim
jej bardzo zależało. I nie pomyliła się, bo gdy otworzyła torebkę zobaczyła
prześliczną, czerwoną poduszkę w
kształcie serca z wyszytym
wyznaniem miłosnym, a na dodatek ten miły szept do ucha, który
przyprawił ją o przyjemne dreszcze „Niech Ci o mnie przypomina przy zasypianiu
i rannej pobudce”. J Widziała jak się czerwieni i uśmiecha do
niego. Uwielbiał jej uśmiech był wręcz idealny, wszystko co sprawiało, że się
uśmiechała było tego warte. Nie ważne co i kto, ale to, że mógł widzieć jej
uśmiechniętą twarz było dla niego największym szczęściem.
Bartek wstrzymał oddech, gdy
Róża zaglądała do torebki i mogłabym przysiąc, że jego serce stanęło, gdy
czytała liścik. Nie wiedział jak odczytać wyraz jej twarzy po przeczytaniu tych
słów. Nie wiem może wyrażało zdziwienie albo smutek. Bartek nie wiedział jak
zinterpretować reakcję Róży, więc po prostu dyskretnie obserwował, a gdy
dziewczyna otworzyła pudełko uśmiechając
i rumieniąc się jego serce zaczęło bić szybciej, bicie zamieniło się w galop,
gdy włożyła bransoletkę na rękę i poprosiła go by ścisnął wiązania tego
symbolicznego wyznania. Rózia się do niego nie odezwała, nie wiedział co
zrobić, czy zapytać ją co o tym myśli,
czy może milczeć… Miał kompletny mętlik w głowie, gdy zobaczył, że Róża wyjmuje
telefon. Zupełnie nie wiedział co ma myśleć do momentu, w którym poczuł na
nodze znajomą wibrację. Wyjął, więc telefon i zobaczył, że ma jedną
nieprzeczytaną wiadomość od Róża <3, nie mógł się powstrzymać by nie zapisać
jej numeru z czymś, z czymkolwiek. Samo imię mu nie wystarczało. Otworzył
wiadomość i zobaczył następujące słowa: „Jeśli mam być szczera… To marzyłam od
dawna by usłyszeć albo przeczytać tego typu czy też w innej formie to co mi
przekazałeś. Marzyłam o tym, żebyś czuł do mnie to samo co ja do Ciebie. Też
nie jesteś mi obojętny”.
Ten jeden SMS sprawił, że czuł się
najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Spojrzał na Różę, która się do niego
uśmiechnęła. Chwyciła ją za dłoń delikatnie ściskając i pochylił się do niej by
wyszeptać do ucha „Chciałabyś być moją dziewczyną?”
w odpowiedzi wyszeptała mu „Marzyłam o tym.” Dawno ukrywane uczucie wypełzło na
wierzch i sprawiło wiele szczęścia i
dobrego sprawiając, że ta chwila był magiczna oraz Róża przestała myśleć o
otaczającym ją źle i w końcu poczuła się prawdziwe szczęśliwa.
Dzień był świetny. Spędzili
razem cały dzien. Bartek też nie miał złego dnia. Okazało się, że Róża czuje do
niego to samo co on do niej, więc oboje zaliczyli dzień do udanych. Wrócił do
domu około 16 został jeszcze chwilę z Różą. Nigdy nie przypuszczał, że będzie
kiedykolwiek tak szczęśliwy. W każdej szkole, w której lądował czuł się obco,
nie miał problemu z nawiązywaniem znajomości z nowymi ludźmi, ale w każdej z 7
szkół, w których był nie czuł tak przyjaznej atmosfery, kontakt z innymi był
taki jakby go nie było. Nie przywiązywał się do ludzi. Byli dla niego obcy. Tu
w Zbójnej poczuł się w końcu jakby był u siebie. W końcu znalazł prawdziwego
przyjaciela i dziewczynę. Gdy rozmawiał z Bartkiem czuł się jakby znali się
całe życie. Byli strasznie podobni pod względem charakteru. A Ania jest jego
skarbem, jest najlepszym co spotkało go w ciągu całego życia. Przy nikim innym
się tak nie czuł… Nie mógł uwierzyć w szczęście jakie go spotkało. Rozmyślał o
tym cały wieczór. O Ani, Bartku i Róży, z którą tez całkiem nieźle się
dogadywał i była mu bliską osobą. To wszystko
wydaje się być tak piękne, że aż niemożliwe. Nigdy nie odnalazł
prawdziwego szczęścia w żadnym miejscu, Nigdzie nie czuł się tak jak w domu. Dopiero tutaj.. Co w sobie ma
to miejsce…? Co sprawia, że jest takie niezwykłe? „Nie wiem co bym zrobiła,
gdybym musiał to wszystko zostawić… nawet nie chce o tym myśleć”
-Cześć mamo.
- Cześć kochanie, jak było w szkole?
-Świetnie, wszystko się udało, poszło zgodnie z planem. J a propo planów to kochana
mamo wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet- przytulił ją i wręczył
czekoladki, które schował przed bystrym okiem swojej rodzicielki. Doskonale ją
znał. Wiele ze sobą rozmawiali. Wiedział jakie są jej ulubione kwiaty i
czekoladki, które uwielbiała dostawać. Zna o niej wiele historii, które SA
mniej lub bardziej zabawne. Mama kiedyś opowiadała mu jak, gdy miała 19 lat
wracała wieczorem do domu, była u jakiejś koleżanki , a że wieczór był ciepły,
a na niebie pełno gwiazd postanowiła wracać ostatni kawałek pieszo. Szła tak
jak często się jej zdarzało przez park nucąc sobie pod nosem „Ona jest ze
snów…” w jej czasach jeszcze nie było czegoś takiego jak Mp3, tak więc wracała
przez park, w którym często bywała. Był dla niej takim magicznym miejscem i
znajdował się zaledwie 500m od jej domu, od tego dni wiedziała już, że nie
odwiedzi parku po zmroku. Będąc już można by powiedzieć wyjściu zaczepiło ją
dwóch nieznajomych mężczyzn. Nie
zwracała na nich uwagi. Zlekceważyła ich i nie odpowiedziała, chciała iść dalej
i bezpiecznie wrócić do domu. Jednak tak się nie stało. Wysoki ciemny brunet
chwycił ją za dłoń i powiedział, że gdy ktoś grzecznie mówi Ci cześć to wypadało
by odpowiedzieć. Przeszły ją dreszcze przerażenia w pobliżu nie było nikogo, a ten typ,
podobnie jak jego kolega był pod wpływem alkoholu. Wolała się z nimi nie kłócić
i po prostu odpowiedziała cześć.
-No widzisz ślicznotko, od razu jesteś milsza- brunet powiedział to i
uśmiechnął się dwuznacznie.
- Może masz ochotę sobie łyknąć, co?- te słowa padły z ust niższego chłopaka,
który miał krótkie blond włosy i miał na sobie dres co dodawało mu takiej
odrażającej nuty.
-Nie dziękuję, nie pije.
-A widzisz, a może powinnaś zacząć, co? W końcu nie jesteś już dzieckiem.
Możesz robić wiele różnych rzeczy- mówiąc te słowa dotykał jej delikatnej
twarzy, na której malowało się czyste przerażenie i chęć ucieczki, która
niestety była niemożliwa.
-Tak , może nie jestem małą dziewczynką, ale powinnam być już w domu, więc będę
szła…
-Jest jeszcze wcześnie, zostań z nami jeszcze. –Była w pułapce, nie miała gdzie
uciekać, nie miała jak uciekać. Nie wiedząc jakim cudem znalazła się przy
betonowym murze, który odgradzał część parku od prywatnej posesji. Obstawili ją
z obu stron. Mogłaby zacząć krzyczeć, ale na niewiele by się to zdało…
-Mówił Ci ktoś, że jesteś naprawdę seksowna?
-Nie jeszcze mi się to nie zdarzyło.
-O, więc jestem pierwszy- i znowu ten obleśny dwuznaczny uśmiech- Może mi jakoś
podziękujesz?...
-Dziękuję, ale teraz muszę już wracać. Rodzice będą się martwic.
Nie będą- chwycił ją za ręce i
przyciągnął do muru w momencie, w którym chciała odejść. Trzymał ją mocno i
patrzył z żądzą, której nigdy nie widziała. Miała skrępowane przez niego
dłonie. Trzymał je mocno nad jej głową, a druga ręką, zaczął wodzić po jej
talii. Przerażało ją to, zaczęła wołać, krzyczeć, by ktoś jej pomógł, ale
szybko została uciszona przez kolegę tego niskiego blondyna, który wepchnął jej
jakąś szmatę do ust. Nie mogła krzyczeć, nie mogła się ruszyć, czuła
napierające na nią ciało tego ciemnego bruneta, czuła zachłanne pocałunki na
twarzy, szui i ramionach (jakby tym chciał sprawić by było to dla niej
przyjemniejsze, była już z chłopakiem w intymnej sytuacji, Lae było to
dobrowolne i bardzo przyjemne, ale nie robiła tego wbrew sobie jak teraz). Jego
kolega zaczął ją obmacywać, zdejmować
ubranie. Wszystko robili bardzo metodycznie, powoli , jakby nie chcieli
by po ich czynie zostały jakieś ślady, jakby nie było to ich pierwsze takie
posunięcie. Ta mieszanka gwałtowności, a z drugiej strony delikatności
sprawiało, z przerażenie brało w niej górę. Chciała zemdleć, by nie czuć nic,
nie czuć siły jaka napierała na jej ręce, nie czuć jak ktoś ja rozbiera i
całuje, chciała by to wszystko się skończyło, chciała już nic nie czuć, a
najlepiej umrzeć. I nagle uświadomiła sobie, że to wszystko zniknęło. Nie ma
rąk napastników na jej ciele, nie ma szmaty w ustach. Przednią leżało jej dwóch
oprawców, jej bluzka i stanik, a spodnie znajdowały się na połowie ud.
-Załóż to..- chwyciła swoje rzeczy, ale nie była w szoku, nie potrafiła zrobić
czegoś, co potrafi nawet czteroletnie
dziecko.
-Może Ci pomogę?- i ktoś kogo nie znała i nie potrafiła zlokalizować miejsca, w
którym stoi włożył jej bluzkę, a ona automatycznie wciągnęła spodnie. Czuła się
jak w transie. Nie pamięta jak to się
stało, że wróciła do domu, znalazła się w
swoim łóżku, wzięła prysznic. Pamiętała tylko mamę, która ją przytula i mówi „Będzie dobrze…” oraz te
oczy… Czarne oczy, pełne smutku i współczucia. Te niesamowicie inne oczy….
Nic więcej z tego co potem się działo nie zostało jej w pamięci. Obudziła się
rano koło 10 musiała chyba dostać jakieś proszki nasenne. Najwidoczniej
skuteczne…
Przez chwilę nie wiedziała gdzie jest i co się stało, ale niestety tylko przez
chwilę. W ułamku sekundy, w którym uświadomiła sobie, ż jest w swoim łóżku
powróciły do niej obrazy, których nie chciała już nigdy pamiętać. Przyszły jej
do głowy szczegóły, których wczoraj nie była świadoma.
-Już nie śpisz kochanie? Jak się czujesz?
-Mamo wiesz co się wczoraj stało?
-Niestety wiem kochanie., chodź do mnie. Najważniejsze, że… i zjawił się ten
chłopak, który przyprowadził Cie do domu.
-Mamo jaki chłopak?
Przyjechał do Grąd niedawno. Jakieś 3 dni temu, ma tu dziadków, ale nie
widzieli się od 6 lat, czyli momentu, w którym tu zamieszkali.
-On mnie uratował. Ten chłopak. Gdyby nie on… To Mo.. mogło… mogłoby się…
-Wiem, wiem skarbie. Nie myśl już o tym.- Dawno już nie przytulała tak swojej
córki.
-Chciała bym się z nim spotkać…
To było chyba najlepsze co
spotkało mamę Daniela. Żadna dziewczyna
nie chciałaby znaleźć w takiej sytuacji, ale każda chciałaby znaleźć swojego
księcia z bajki. W ten sposób ona znalazła swojego.
Daniel i jego mama mówili sobie
wszystko, więc nie trudno mu było zorientować się, że cos jest nie tak. Mama
czymś się martwiła, a nigdy nie lubił, gdy tak było. Bo stawała się milcząca,
zamyślona, czyli kompletnie różna od kobiety, którą była na co dzień.